2017 AOTYs

W ramach kończenia się roku, pomyślałem nad skompletowaniem najlepszych albumów tego roku - ot, chociażby, by zanotować dla siebie, co mnie w tym roku poruszyło najbardziej. 
Jest tego trochę, chociaż wciąż uważam ten rok za dość nieudany, pod większością względów.

No więc, zacznijmy! 27 płyt do przebrnięcia, oto i one.

✶✶✶

27. Annihilator - For The Demented
Cóż tu wiele mówić - mój faworyt thrash metalu po raz kolejny pokazał klasę. Nie jest to ich najlepszy album, przebijający takie klasyki jak "All For You" czy "Set the World on Fire", ale w pełni wystarcza za dowód, że Waters to wciąż geniusz gitary.


26. Diary of Dreams - Hell In Eden
O nowe Diary of Dreams byłem mocno zaniepokojony - ich poprzedni album nie przypadł mi do gustu, jednak poprzednie dokonania potrafiły podnosić poprzeczkę całemu gatunkowi.
I cóż.. miło mnie zaskoczyło, bowiem Diary of Dreams wypuścił album dość śmiało patrzący w oczy moim faworytom.

25. Deinonychus - Ode to Acts of Murder, Dystopia and Suicide
Deinonychus zakończył obecny rok, dając w grudniu możliwość skosztowania ciężkiego, przygnębiającego nastroju black doomu, idealnie wpasowującego się w ten ciężki okres, jakim dla wielu jest zima. Jest to też miłe zaskoczenie po stosunkowo słabym poprzednim albumie Deinonychusa.

24. Pink Cream 69 - Headstrong
Nie nastawiałem się na nic konkretnego przy nowym Pink Cream 69, chociaż jest to zdecydowanie jeden z najciekawszych hard rockowych zespołów, jakie znam. Z początku przez to ogarnęła mnie podobna euforia, co dwa lata temu przy nowym Saxonie - jednak w odróżnieniu od Saxonu, euforia nieco przygasła, a nowy album Pink Creamu jest jedynie solidną płytą.

23. mind.in.a.box - Broken Legacies
Bałem się nowego mind.in.a.box. To zespół, którego zawód bolałby mnie najmocniej - uznawałem go za niezarysowany diament na scenie futurepopu.
Nowa płyta odcina się nieco od starego stylu, jednak dwójka stojąca za zespołem po raz kolejny udowodniła, że wszelka obawa jest zbyteczna, a album może dorównać ich starym dokonaniom.

22. The Midnight - Nocturnal
Nie skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że "Nocturnal" to była najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera tej jesieni. I jej atmosfera, którą dobrze okładka oddaje, urzekła mnie bez reszty, wrzucając mnie w ciemne noce synthwave'owego miasta, po którym jedziemy w strugach deszczu, spoglądając nostalgicznie w szybę, z tęsknoty za minionym czasem.

21. Incendiary - Thousand Mile Stare
Muzyka hardcore miała u mnie w tym roku króciutki renesans. I jednym z czołowych jej przedstawicieli jest właśnie Incendiary, z naprawdę porządnym materiałem na "Thousand Mile Stare" - podobieństwo do Wolf Down i całego gatunku beatdown nie mogło przejść bez znaczenia.


20. Dødsengel - Interequinox
Dødsengel dostarczył wraz z "Interequinox" bardzo dobrego kontynuatora "Imperatora", ale jeszcze bardziej przekombinowanego, jeszcze mniej norweskiego. Jak dla mnie, to spełnienie marzeń. Fuck Norway!



19. The Birthday Massacre - Under Your Spell
Nowa płyta to pierwsza względnie brzydka okładka od TBMu, ale muzycznie jest niemal tym samym, czym poprzednie "Superstition" - growerem z kilkoma naprawdę urzekającymi utworami, jednak nie porywającymi tak skocznymi gitarami, jak starsze wydawnictwa. Jednak i ballady Masakrze wychodzą, więc jestem kontent.

18. Xenturion Prime - Humanity Plus
Xenturion Prime to młodziutki spadkobierca po Code 64, jednak spuścizna, jaką tworzy wraz z każdym albumem, jest o wiele bardziej profesjonalna od materiału z C64. Tak też jest z "Humanity Plus", który futurepopowe eksperymenty z elektroniką pociągnął o krok dalej.

17. Citizen - As You Please
Nowy Citizen to nic więcej, jak więcej tego samego - i biorąc pod uwagę to, że zespołu podobnego do Citizen zbytnio nie ma, jest to najlepsze, co można od nich oczekiwać. Płytka bardzo udana, wpasowała się w moim rankingu między "Youth" a "Everybody Is Going To Heaven".

16. Being As An Ocean - Waiting For Morning To Come
Drugą, bez wątpienia na równi ważną, perełką melodic hardcore'u, czy też post-hardcore, był dla mnie BAAO. Powrócili na scenę z naprawdę mocnym, konkretnym albumem. Zaryzykowałbym nawet tezę, że w całokształcie, był on ich najbardziej udanym. Chociaż nadal ciężko jest mi to ocenić - jedno jednak jest pewne, zasłużyli na AOTY.

15. Cigarettes After Sex - Cigarettes After Sex
Nowe Cigarettes przyszło do mnie dość niespodziewanie, kiedy jeszcze poznawałem ich wcześniejsze single. Ich tytułowa płyta brzmi dokładnie tak, jak poprzednie utwory. A co gorsza, jest to płyta na równi bardzo dobra.


14. Oxbow - Thin Black Duke
Mistrzowie noise rocka, powrócili. Niską pozycję w swoim rankingu zawdzięczają jedynie przypadkowi, bo muzyka Oxbow nigdy łatwa nie była, i tak samo przekonuję się do niej wolniej. Jednak ich jazzowe aranżacje, i spokojniejszy ton, przypominający "The Narcotic Story" sprzed 10 lat, jest dokładnie tym, co od panów z Oxbow oczekiwałem.

13. Caedes Cruenta - Recitation of Abyssic Necropsalms
Nowe Caedes Cruenta to cholernie solidna EPka, która z buta mnie ujęła swoim bezkompromisowym oddaniem greckiemu stylowi grania. Jedyne, co trzyma ją w tak niskiej pozycji, jest jej nadzwyczajna krótkość. Dwa utwory to stanowczo za mało, liczę więc na długograj w nadchodzącym roku.

12. Nokturnal Mortum - Істина
Nokturnal Mortum zdobyło tegoroczny laur stosunkowo łatwo - ale nie jest to dziwne, biorąc pod uwagę, że jest to jedyny taki zespół, łączący tak zmyślnie elementy folkowe, symfoniczne, jak i black metalowe.



11. Darkflight - The Hereafter
Darkflight od dawna uznawałem za bardzo interesujący black doomowy zespół, jednak jego wyraźną wadą był brak charakterystycznego zarysu w muzyce. Ten album zmienił to diametralnie, i tak za przepiękną okładką, idzie również niepowtarzalny klimat i ciężar.


10. Katavasia - Daemonic Offering
Drugim w zestawieniu greckim black metalem jest zespół, który w 2015 roku wyrobił sobie u mnie bardzo wysoką pozycję. Tym samym czekałem na EPkę niecierpliwie, i.. nie zawiodłem się. Grecki black nigdy nie zawodzi.


9. Nergal - Νύκτα γεμάτη θάματα - νύκτα σπαρμένη μάγια
Kultowa w pewnych kręgach horda black metalowa, Nergal, powróciła w tym roku z nadzwyczaj silnym albumem. Ich dokonanie dorównuje niemal kultowemu "The Wizard of Nerath", gdyż atmosfera tego wydawnictwa jest niesamowicie sugestywna.
Całość brzmi niczym wędrówka w świetle księżyca, po spustoszonych ziemiach.

8. Slowdive - Slowdive
Slowdive zawsze brzmiało dla mnie jak to, co w dream popie najlepsze - ich talent do wyciągania najciekawszych elementów gatunku był niezaprzeczalny. Najnowszy album to zaś dowód, że są w jeszcze lepszej formie, aniżeli ktokolwiek mógł sądzić. Z początku byłem tak zaskoczony, że słuchałem całego albumu kilka razy, bez przystawania dla pojedynczych utworów.

7. Perturbator - New Model
Nowy Perturbator z początku mi nie podszedł - zwyczajnie, odrzuciło mnie jakby zwrócenie się nadmiernie w stronę sztywnej, rytmicznej acz nieorganicznie brzmiącej elektroniki. Szybko jednak uległem czarowi tej EPki, a "Vantablack" często towarzyszyło mi w słuchawkach, podczas wędrówek po mieście.

6. Obituary - Obituary
Death metalowa legenda powróciła w tym roku z naprawdę ciekawym, zróżnicowanym albumem. Brzmi on zdecydowanie nie new-schoolowo, chociaż jego produkcja jest nadzwyczaj udana.



5. Dool - Here Now, There Then
The Devil's Blood było dość niedocenianym przeze mnie zespołem, jednak im dłużej go słuchałem, tym bardziej żałowałem jego rozpadu. Jednak, nagle, w tym roku, na horyzoncie pojawiło się Dool - zespół złożony po części z członków TDB. I szczerze mówiąc, brzmią oni na tym albumie chyba jeszcze bardziej genialnie, niż poprzednia grupa. Psychedelia ustępuje miejsca wyraźnemu hard rockowemu brzmieniu. I to jest genialne posunięcie.

4. Drab Majesty - The Demonstration
Drab Majesty poznałem dość gwałtownie, i płyta z miejsca stała się jednym z moich faworytów. To obezwładniające brzmienie, przypominające zręczne połączenie nowej fali z mroczniejszym brzmieniem Clan of Xymox zauroczyło mnie bez reszty.


3. Dying Fetus - Wrong One To Fuck With
Dying Fetus nowym albumem osiągnął absolutny szczyt swoich możliwości. Płyta ta nie dość, że przekonała mnie do ich twórczości ostatecznie, to stała się najlepszym dokonaniem w całym brutal death metalu. Połączenie brutalnego, ciężkiego brzmienia z techniczną grą wyszło im bezbłędnie.

2. Kawir - Εξιλασμός
Jakość nowego Kawiru nie powinna być dla mnie zaskoczeniem, gdyż ich muzyka jest zawsze pewną. Nawet jeżeli w całym roku nikt niczego ciekawego nie wypuścił, Kawir to zrobi. Jednak, tym razem panowie z Grecji przeszli samych siebie, i stworzyli dzieło lepsze od wszystkich dotychczasowych płyt.
Najkrótsza, a jednocześnie najbardziej satysfakcjonująca płyta w ich historii.

1. Cult of Eibon - Lycan Twilight Sorcery
Laur najlepszego albumu 2017 postanowiłem oddać EPce Cult of Eibon. Jest to rewelacyjny hołd złożony Rotting Christowi, jednak jego wtórność w dźwięku brzmi tak nowocześnie i świeżo, że nie sposób było mnie nim nie zachwycić.

Komentarze